Psychoterapia i Rozwój Agnieszka Fiszer

Czy psychoterapia musi być długa, droga i bolesna?

Wiele osób obawia udać się do psychologa i psychoterapeuty z obawy, że będą obnażane ich słabości, których się wstydzą oraz nie chcą być zaszufladkowani do przegródki z napisem „chory psychicznie”. Niewiele jest natomiast osób, które traktują pójście do lekarza za powód do wstydu. Wręcz przeciwnie – zwykle bardzo dbamy o zdrowie fizyczne i niemal każdy ból, dolegliwość, chorobę chcemy szybko zdiagnozować i wyleczyć. Nie chcemy, by choroby ciała przeszkadzały nam w codziennym życiu. Najwyższy czas, by z taką samą troską spojrzeć na zdrowie psychiczne i korzystać z usług specjalistów w tym obszarze.

Tak jak niemal nie ma ludzi idealnie zdrowych fizycznie (osobiście niewielu takich znam, bez względu na wiek) podobnie większość osób przynajmniej raz w życiu przeżywa trudne chwile, w których profesjonalnym wsparciem mógłby być właśnie psycholog czy psychoterapeuta. Szukanie wsparcie w tym obszarze nie jest objawem słabości, czy nieradzenia sobie (wszyscy chcemy uchodzić za tych, którzy choćby się waliło i paliło, „dają radę”). Wręcz przeciwnie- uważam, że jest to przejaw najwyższej troski, dbania o siebie. Myślę, że jest to zdecydowanie lepsze niż szukanie odpowiedzi na nurtujące troski w internecie i czekanie aż samo przejdzie.

Przyznaję, że kilkanaście lat temu sama potrzebowałam wsparcia psychoterapeuty. Niewiele wtedy wiedziałam o szkołach i kierunkach terapeutycznych- na czym polegają, czym się różnią. Trafiłam trochę przypadkiem do pewnej pani terapeutki, której strona w internecie przypadła mi do gustu. Było to dawno, jednak niemiłe wrażenie zostało ze mną do dziś. Pamiętam, że na pierwszym spotkaniu pani niewiele się odzywała, za to sporo notowała. Na koniec wizyty stwierdziła, że mój przypadek wymaga 1,5 roku do 2 lat intensywnej terapii – spotkania raz w tygodniu, a w razie moich wakacji, choroby , czy odwołania wizyty z innych powodów i tak mam za wizytę zapłacić tak, jakby się odbyła. Te warunki były dla mnie nie do przyjęcia i poczułam się jeszcze bardziej przygnębiona. Postawienie też diagnozy i wyznaczenie terminu tak długiego na poprawienie mojego samopoczucia było dla mnie szokujące. Ostatecznie potrzebowałam o wiele mniej czasu, by poukładać swoje sprawy. Dziś myślę, że pani chciała mieć po prostu stałe źródło przychodów w mojej postaci.

Wiem, że wiele szkół terapii uważa powyższe ramy czasowe za słuszne, mi one wydają się bardzo długie i wyrokowane na wyrost. Jeśli chcemy możemy chodzić do psychoterapeuty i całe życie, jak to bywa często w przypadku postaci w filmach Woodego Allena. Rozmowy w gabinecie stają się wtedy elementem stałym, bez którego trudno wyobrazić sobie życie. Może to być bardzo rozwojowe i pogłębiające samoświadomość. Tylko kto ma na to czas i pieniądze? Z drugiej strony rolą terapeuty powinno być nauczenie klienta brania odpowiedzialności za swoje wybory i szukaniu wsparcia też poza gabinetem. Bardzo długie korzystanie z terapii może przerodzić się wręcz w uzależnienie.

Terapia jest trudną drogą, bolesną.

Niewątpliwą zaletą TSR Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach jest jej krótkoterminowość. Zwykle po kilku sesjach pacjent zauważa u siebie poprawę w nastroju, jest pewniejszy siebie, dostrzega swój potencjał. Z każdego spotkania klient powinien wychodzić wzmocniony, gdyż powoli uczy się dostrzegać zasoby w samym sobie. Odkrywa swoje predyspozycje, zdolności, widzi co już potrafi, i jak może te umiejętności przenieść na inne obszary problemowe. Klient buduje swoją sprawczość, przyjmuje odpowiedzialność za siebie, swoje postępowanie.

Potrafi spojrzeć na sytuację z szerszej perspektywy. Wreszcie uświadamia sobie mechanizmy, schematy według których żyje i weryfikuje, które mu służą, a które chce zmienić. Uczy się nowych, wspierających, skutecznych sposobów działania. Ma też czas na przyjrzenie się sobie, swoim emocjom, pobycie z nimi i dopuszczenie ich do głosu. Czasem tak bardzo nie chcemy jakichś emocji, że przykrywamy je innymi (np. smutek, żal, rozczarowanie przykrywamy złością, bo ona jest bardziej dla nas do zaakceptowania).

Po spotkaniach z terapeutą oczywiście pacjent też może poczuć się przez jakiś czas gorzej, bo odkryje prawdę o sobie, która będzie dla niego trudna, bolesna, niewygodna. Skonfrontowanie się z tą nową wiedzą w efekcie jest jednak uzdrawiające i umożliwia wyjście z utartych schematów myślowych, które nie dawały nic poza kręceniem się w kółko i popełnianiem wciąż tych samych błędów.

Co najważniejsze w terapii TSR klient jest ekspertem od swojego życia i to on ostatecznie decyduje co mu służy, a co nie, jak długo chce chodzić na terapię, a kiedy jest czas by ją zakończyć.